Prawie 2 tygodnie martwej ciszy doprowadzało do szału. Chociaż ogólnie wiadomo, że lato w Rybolu już takie bywa, że gdzie słońce tam zerowy wiatr, niemniej każdy miał cichą nadzieję, że coś tam się jednak urodzi. Na szczęście zeszły i bieżący tydzień są pod znakiem banana na twarzach surfmaniaków. Pojawił się wiatr, pojawiły się deski na Zalewie.
W zeszły tygodniu, niektórzy z nas zaliczyli środowe, czwartkowe i niedzielne pływanie i to wcale nie na takich złych warunkach. Wprawdzie jazda odbywała się na standardowych zestawach tj. powyżej 7.0m + powyżej 120l, niemniej nie ma co wybrzydzać. Lepsze to, niż kiszenie tyłków przed ekranami TV czy monitorami.
W świąteczny wtorek, prognozowano jakieś 22km/h, ICM zaszalał i pokazał nawet 29km/h, niemniej u nas tego nie stwierdzono. Ponoć Duduś pomykał na żagielku 5.0, jednak dla nas czytaj. tych co uprawiają windsurfing wielkopędnikowy, warunwy nie były aż tak hardkorowe. Moim skromnym zdaniem, było nierówno ale przynajmniej wiało i można było posiedzieć na wodzie praktycznie od rana do 16.00. Żałowaliśmy nawet, że nie zjechaliśmy nad wodę na 8.00 bo z rana nawet mocniej fukało.
Cóż ponoć na piątek też coś tam przewidują ..........ale nie mówcie o tym nikomu ;-) A z grugiej strony to nie macie czasem wrażenia, że serwisy prognozowe bazują na wróżbach z fusów herbaty piątej kategorii uprawianej w najbardziej zapyziałych wioskach Chińskiej Republiki Ludowej ;-)
Pozdry dla tych, którzy bujają się teraz nad polskim morzem czyli Mariusza i Michała oby wiatry im sprzyjały.
Surfuj po więcej: galeria fotosów
|