Jak to zwykle bywa z niedowierzaniem oczekiwaliśmy na spełnienie się weekendowych prognoz. Co z tego wyszło?
Wszystkie wróżki, z windguru na czele, przepowiadały dmuchanie z przedziału 3-4ki i to przez oba dni weekendu. Niby nie było się na co napalać ale po 2 tygodniach posuchy ...
Sobota zaczęła się optymistycznie. Rozkręcało się od 11.00 i dmuchało do samego wieczora. Wreszcie można było pojeździć, naturalnie bazowaliśmy na standardowych zestawach czyli 130l + więcej niż 7. Było gitnie a kończąc wszyscy ostrzyli zęby na niedzielę, na którą zapowiadano mocniejsze fukanie.
Wydawało się, że
niedziela zacznie się podobnie do soboty ale tak nie było. Rozdmuchiwało się powoli i dopiero ok. 14.00 zaczęło się porządne i konkretne jeżdżenie na całkiem równym wietrze (jak na rybnickie warunki). Publika dopisała, po południe nawet i spora dawka słońca. Pojawił się też drugi kajciarz w tym roku ale cosik mu to nie wychodziło, z bliżej nieokreślonych przyczyn .... ktoś mówił o powieszeniu spadochronu na przybrzeżnych drzewach ...
Nad wodą pojawili się też moi znajomkowie - niektórzy próbowali windsurfingu i kto wie, może połkęli bakcyla ;-)
Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że na zbiorniku pojawiły się nasze ekipowe dziewczyny czili Karina i Pola. Walczyły z wiatrem i pilnie szlifowały swoje umiejętności, przyjemnie było oglądać tak silną płeć piękną :-)
Do jak najszybszego zobaczenia na wodzie ...